czwartek, 13 marca 2014

▪15

   Znowu wylądowałam przed drzwiami.
Jak jakiś skończony głupek.
Uniosłam rękę, aby zapukać, ale usłyszałam dźwięk kroków. Teraz albo nigdy.
- Kto tam?- Zapytał.
Odchrząknęłam.
- Lucy.
Kroki zbliżyły się do mnie, a drzwi otworzyły się.
- Hej?- Zapytałam z niepewnym uśmiechem na ustach.
- Tak. Cześć- Odparł ponuro, wracając na swoje stałe miejsce na łóżku. Wziął jedną z poduszek i obracał ją w dłoniach.
Podeszłam do stolika, aby otworzyć znajdujące się na nim czipsy. Nie będę go przepraszać. Ja nigdy nie przepraszam.
Poczułam coś miękkiego na plecach, aczkolwiek rzuconego z wielką siłą. Nawet nie obracając się, wiedziałam co to i kto to.
Pozostałam w niezmienionej pozycji, wkładając do ust jednego z czipsów.
Tym razem uderzyły mnie dwie poduszki.
Zrobiłam szybkie kalkulacje, z których wynikało, że pozostały mu jeszcze trzy sztuki amunicji.
Kolejny czips w ustach, kolejne dwie poduszki.
A kiedy nadszedł przełomowy moment, szybko schyliłam się i podniosłam jaśki. Jeden po drugim trafiały w Emila, który tylko głośno się roześmiał.
Nawet nie zorientowałam się, kiedy zostałam bez broni.
Porzuciwszy czipsowych sojuszników, zanurkowałam pod stół, przeczekując kolejny atak.
Kiedy bombardowanie ustało, wyczołgałam się z kryjówki i dostałam poduszką prosto w twarz.
Chłopak zaśmiał się głośno, chowając pod kołdrą.
Miałam do wyboru albo nadal go atakować z dystansu, albo pozbawić go ochrony i zaatakować z bliska. Zaczęłam od tego pierwszego, zostawiając na koniec tylko jedną sztukę. Chichot nastolatka świadczył o tym, że nic sobie z tego nie robił, więc na palcach podeszłam do łóżka i ściągnęłam kołdrę na podłogę, jednocześnie zdzielając moim puchowym mieczem Emi'ego. Siła uderzenia była tak duża, że mój towarzysz jęknął, a ja zachwiałam się i upadłam na łóżko obok niego.
Chłopak znów przetarł bolące oko, jęcząc boleśnie.
- Zawsze musisz mi coś zrobić, tak?- Zapytał głosem pełnym wyrzutów, ale na jego twarzy gościł uśmiech.
- Sam zacząłeś.- Wzruszyłam ramionami.
- Może czipsów?- Wskazał na opakowanie leżące na podłodze.
W mojej głowie zrodził się szatański plan.
- Tak.- Uśmiechnęłam się, a on wstał, aby podejść po jedzenie.
Nie wiem, co mnie wtedy naszło. Skoczyłam na niego, uderzając go poduszką po głowie raz po raz.
Z początku chciał mnie zrzucić, ale w końcu mnie zignorował, śmiejąc się pod nosem. Dopiero kiedy schylił się po chrupki, przerzucił mnie przez ramię i przywitałam się z podłogą. Odszedł, głośno mlaszcząc przy jedzeniu, a ja podniosłam się bezszelestnie z dywanu i ponownie się na niego rzuciłam niczym lwica, powalając go na ziemię, tuż przed łóżkiem. Przeszłam po jego plecach, aby usiąść na łóżku, ale coś chwyciło mnie za kostkę. Wylądowałam obok Emila.
-Zasada numer jeden: jeśli upadam ja, ty upadasz razem ze mną- powiedział niczym mędrzec, wstając.
- Ale jeśli to ja cię powalam.- Podcięłam mu nogi, przez co zatoczył się do tyłu i znów wylądował na panelach.- To ty nie robisz tego samego mi.- Wstałam i od razu odeszłam poza pole zasięgu ręki nastolatka. Skoczyłam na łóżko, czując jak sprężyny pode mną się uginają, zaś on usiadł.
- To może teraz ty mi opowiesz o swoim życiu?- Porwałam parę czipsów od Emi'ego.
- To nic ciekawego- burknął.
- Tak, jesteś tylko potomkiem największego mordercy ostatnich pięciuset lat. A mówiłeś, że to ja zabijam ludzi.
- Ja nikogo nie zabiłem!- Oburzył się.
- Jeszcze.
- Znaczy, że mnie do tego zmusisz?- Popatrzył na mnie krzywo.
- Zrozumiesz, jakie jest życie i jacy są ludzie. Potem to tylko kwestia czasu: najpierw będą uzależnienia, sądząc po twoim charakterze, potem myśli samobójcze. Następnie uświadomisz sobie, że możesz ukoić swój ból zabijając innych. Wyrzuty sumienia sprawią, że zabijasz tylko w wyjątkowych sytuacjach. Więc, prędzej czy później, zabijesz kogoś. I tak chciałeś już poderżnąć mi gardło.
- Bo wtedy ty chciałaś zabić mnie!
- Bo wdarłeś się do mojego biura, potem dziabnąłeś mnie strzykawką, a jeszcze potem zaciągnąłeś do swojego domu.- Ostatnia rzecz zabrzmiała dziwnie.
- Nie ja cię ugryzłem, to był Julek.
- Tak masz na drugie?- Zapytałam drwiąco.
- Nie, to mój wąż.- Z kieszeni jego spodni wypełznął gad o połyskujących białych łuskach i czarnej lini na grzbiecie. Z jego paszczy wysunął się długi, rozdwojony język.
- Schowaj go, proszę- szepnęłam, wiedząc, że węże mają wrażliwy słuch.
- Boisz się?- Zachichotał, nawijając głowę zwierzęcia na swój palec.
- Sama mam węża!
- Czujesz respekt- skwitował.
- Ally może potem wyczuć jego zapach. Zacznie chojrakować i lepić się do mnie, prosząc o adres tego przystojniaczka.
- Bardzo ciekawa teoria.- Schował pupilka z powrotem do kieszeni, głaszcząc go delikatnie.
- Miałeś mi opowiedzieć o swoim życiu.
- Może kiedy indziej. Teraz... Nie powinnaś iść?- Popatrzył na mnie smutno.
- Nie.
- Sądzę, że jednak tak.- Hej, hej, hej, czy on mnie wyprasza?
- Ah. Okej.- Wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi.
To ja przychodzę do niego się pogodzić, a gościu mnie wyprasza? Znów słyszę jakieś słowa, przykładam więc ucho do wejścia i nasłuchuję.
- Po co to zrobiłeś? Myślałem...- Ten głos był mi nieznany, ale zapewne należał do Julka.
- Zrobiłem to dla jej dobra- szepnął Emil.
- Ona cię chciała zabić! A przyjaźni się z tobą tylko dlatego, że chce wygrać ten durny konkurs!
- Zrobię wszystko, żeby ją chronić, okej?
- Ale dlaczego? Em, coś się z tobą stało. Coś z ł e g o.
- Jules! Zrozumiałem, że w życiu są też inne rzeczy niż uganianie się za duchami. Muszę stworzyć swoje własne życie.
- Ale z nią?
Nie chciałak słuchać dalej. Miałam już iść, ale przez przypadek usłyszałam jeszcze końcówkę rozmowy.
- Zależy mi na niej, okej?- Powiedział chłopak, a następnie dodał szeptem:- Zależy.
_____
Ja cza cza.
Wynagradzam poprzedni rozdział, który, szczerze mówiąc, nie za bardzo mi się podobał.
Mam nadzieję, że już lepiej ;)
KOMENTUJESZ= MOTYWUJESZ= NOWY, LEPSZY ROZDZIAŁ
Pozdrawiam i nmkbzW!
*Naff, tego postanie usunę (na 95 pro), możesz być spokojna XDDD
Poprzedni usunęłam przypadkowo, a chciałam dodać Emilkę ;)

8 komentarzy:

  1. Aaa! Świtne! Genialne! Masakra! Ale to cudnr *.* Dasz jeszcze dzisiaj?? :o czytam cię na fb i strasznie mi się podoba! :)
    http://katevallery4.blogspot.com/
    Nowy - 4 rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne!! Bardzo mnie wciąga to wszystko! Dawaj następny bo nie wytrzymam :)) pozdrawiam i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Bardzo mi się podoba, nie wspomnę jak mnie wciągnął. Czytam, czytam a tu BUM! Koniec tego dobrego!
    No ja kur*a wiedziałam że Emil się zakochał w Lucy, no wiedziałam!!
    Mam nadzieję że dziewczyna go nie wyśmieje, bo co jak co ale to fajne nie będzie...
    Pozdrawiam, weny życzę i czekam na nexta ^_^
    Elfik Elen

    OdpowiedzUsuń
  4. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!! *rozdzierający, piskliwy, przepełniony emocjami jak z horroru krzyk* Emilowi zależy na Lucy *___* o, matko, matko, matko! Zaskoczyłaś mnie! Podjarałam się jak cholera *___*.
    Teraz Lucy musi się zakochać w Emilce! Juhuuuuuuuu! ...Ale mógł jej cham jeden nie wypraszać!
    Bitwa na poduszki jak najbardziej fajna <3. Zrekompensowałaś poprzedni rozdział!
    Dziękuję, że mi nie usunęłaś rozdziału sprzed nosa mwhaha XD. *rozgląda się, kopiuje komentarz, z wahaniem klika w "opublikuj"*

    OdpowiedzUsuń
  5. *___* nieziemsko wciągający rozdział, o matko ;p
    Już nie mogę się doczekać nexta
    Pozdrawiam i życzę weny
    Senshi

    Zapraszam na 10 rozdział http://aquasenshi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham *.* Po prostu nie mam słów.

    OdpowiedzUsuń
  7. 34 year old Structural Engineer Isabella Cooksey, hailing from Kelowna enjoys watching movies like Joe Strummer: The Future Is Unwritten and Rafting. Took a trip to Town Hall and Roland on the Marketplace of Bremen and drives a Eclipse. Dalej

    OdpowiedzUsuń

1 komentarz= 1 żelek dla Sally lub 1 kotlet w twarz Emila