Nie ma to jak obudzić się z jadowitym wężem na twarzy, nieprawdaż?
- Ally, błagam cię- mruknęłam, przewracając się na drugi bok.Jako że wąż z twarzy przemieścił się na kark, usiadłam gwałtownie, chwytając zwierzę.
-Al, upiłaś się wczoraj colą! Nie świruj.- Odłożyłam ją na podłogę.
Przejechałam powoli palcami po włosach, przywołując je do najmniejszego choćby ładu. Wciąż jeszcze nieprzytomna rozejrzałam się po pokoju. Zauważyłam brak mojego więźnia i, co gorsze, Sally. Ta dwójka razem nie oznacza nic dobrego. Zwłaszcza, jeśli chodzi o pingwina w stanie upojenia colą.
Szybko ubrałam się w mój strój roboczy (że tak też nazwę szary t-shirt, czarne dżinsy i bluzę tegoż samego koloru). Z głośnym westchnieniem i wężem na ręce wyszłam z biura w poszukiwaniu Emila. Zaraz po wyjściu napotkałam Steve'a.
-Siema, Steve.- Przywitałam się z nim.-Nie widziałeś przypadkiem pingwina i gościa, który przybył do nas wczoraj?- spytałam go.
-Nie- odpowiedział.- Ale Sal poszukałbym w kuchni, właśnie mieli dostawę- dodał, kierując się na dół.
- Ally, błagam cię- mruknęłam, przewracając się na drugi bok.Jako że wąż z twarzy przemieścił się na kark, usiadłam gwałtownie, chwytając zwierzę.
-Al, upiłaś się wczoraj colą! Nie świruj.- Odłożyłam ją na podłogę.
Przejechałam powoli palcami po włosach, przywołując je do najmniejszego choćby ładu. Wciąż jeszcze nieprzytomna rozejrzałam się po pokoju. Zauważyłam brak mojego więźnia i, co gorsze, Sally. Ta dwójka razem nie oznacza nic dobrego. Zwłaszcza, jeśli chodzi o pingwina w stanie upojenia colą.
Szybko ubrałam się w mój strój roboczy (że tak też nazwę szary t-shirt, czarne dżinsy i bluzę tegoż samego koloru). Z głośnym westchnieniem i wężem na ręce wyszłam z biura w poszukiwaniu Emila. Zaraz po wyjściu napotkałam Steve'a.
-Siema, Steve.- Przywitałam się z nim.-Nie widziałeś przypadkiem pingwina i gościa, który przybył do nas wczoraj?- spytałam go.
-Nie- odpowiedział.- Ale Sal poszukałbym w kuchni, właśnie mieli dostawę- dodał, kierując się na dół.
Postanowiłam, że zwierzątkiem zajmę się później. Teraz ważniejsze było odnalezienie zbiega. Postanowiłam myśleć jak on. "Jestem Emil. Jestem emo,mroczny i ponury, ale kotki to ja lubię. Zawsze noszę przy sobie lakier do paznokci i szminkę, jak każdy prawdziwy mężczyzna. Boję się kotletów".
Nie, to chyba zły pomysł. Chociaż... Pobiegłam korytarzem i wkroczyłam do pomieszczenia na końcu korytarza.
Nie, to chyba zły pomysł. Chociaż... Pobiegłam korytarzem i wkroczyłam do pomieszczenia na końcu korytarza.
-Weźże się pośpiesz, ona za niedługo się...-zaczął Emil, ale przerwał, widząc mnie w drzwiach.
-Obudzi?- Dokończyłam za niego.- To bardzo niegrzeczne, że nie poczekaliście na mnie ze śniadaniem- powiedziałam, przechadzając się wzdłuż szafek kuchennych.
-My...- zaczęła się bronić pingwinka, zeskakując z półki, ale chłopak jej przerwał.
-Po prostu za długo śpisz.- Stwierdził z, o dziwo, poważną miną. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie.
-Jest pierwsza w nocy.
Emil najwyraźniej się speszył, ale nie dał tego po sobie odczytać.
-U nas o tej porze śniadanie było zjedzone.- Tłumaczył się.
-Ale teraz jesteś u nas-zaznaczyłam- i obowiązują cię nasze zasady- dokończyłam.
-Twoja babcia powiedziała, że masz być dla mnie miła- burknął jak malutka dziewczynka.
Uśmiechnęłam się krzywo.
-Po pierwsze, babci tymczasowo nie ma. Po drugie, staruszką mnie nie postraszysz. Po trzecie, nic takiego nie powiedziała. A teraz gęsiego, marsz do pokoju!- Rozkazałam.
Podczas drogi usłyszałam dość dużo szmerów z przedniej strony"oddziału", ale je ignorowałam. Tyle chłopak ma, co się sobie poskarży. Wiedziałam, co mnie dziś czeka. Nie dość, że będę musiała się użerać z objawami upicia colą pupilów, to jeszcze muszę trenować z panem porannym Kotletem. Po przyjściu do biura rzuciłam więc Emilowi czyste ubrania i otworzyłam przed nim łazienkę.
-Śmierdzisz- powiedziałam wprost.
-Dziękuję, ty również- mruknął, wchodząc do pomieszczenia i zamykając za sobą drzwi.
Jego miałam na razie z głowy.
-Latać każdy może- zaczęła śpiewać Sally, a ja z trwogą zobaczyłam jak unosi się w powietrzu.
To był właśnie jeden z objawów colmozy (upicia się colą) w przypadku pingwinka. Przeniosłam wzrok na Al, która flirtowała z kablem od lampki.
-Hej, przystojniaczku- zamruczała.
I radź tu sobie z nimi, człowieku.
Znalazłam w jednej z szuflad cienki sznureczek, którym przywiązałam Sal do lampki, żeby nie odleciała, zaś węża położyłam obok jednej ze skarpet (używanych,oj), która stała się nowym obiektem westchnień zwierzątka. Kiedy uporałam się ze wszystkim i miałam właśnie usiąść, z łazienki wyszedł Emi (Panie święty, to że zaczynam tak o nim mówić, to nie znaczy, że jestem chora psychicznie?).Problemy powróciły...
-Obudzi?- Dokończyłam za niego.- To bardzo niegrzeczne, że nie poczekaliście na mnie ze śniadaniem- powiedziałam, przechadzając się wzdłuż szafek kuchennych.
-My...- zaczęła się bronić pingwinka, zeskakując z półki, ale chłopak jej przerwał.
-Po prostu za długo śpisz.- Stwierdził z, o dziwo, poważną miną. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie.
-Jest pierwsza w nocy.
Emil najwyraźniej się speszył, ale nie dał tego po sobie odczytać.
-U nas o tej porze śniadanie było zjedzone.- Tłumaczył się.
-Ale teraz jesteś u nas-zaznaczyłam- i obowiązują cię nasze zasady- dokończyłam.
-Twoja babcia powiedziała, że masz być dla mnie miła- burknął jak malutka dziewczynka.
Uśmiechnęłam się krzywo.
-Po pierwsze, babci tymczasowo nie ma. Po drugie, staruszką mnie nie postraszysz. Po trzecie, nic takiego nie powiedziała. A teraz gęsiego, marsz do pokoju!- Rozkazałam.
Podczas drogi usłyszałam dość dużo szmerów z przedniej strony"oddziału", ale je ignorowałam. Tyle chłopak ma, co się sobie poskarży. Wiedziałam, co mnie dziś czeka. Nie dość, że będę musiała się użerać z objawami upicia colą pupilów, to jeszcze muszę trenować z panem porannym Kotletem. Po przyjściu do biura rzuciłam więc Emilowi czyste ubrania i otworzyłam przed nim łazienkę.
-Śmierdzisz- powiedziałam wprost.
-Dziękuję, ty również- mruknął, wchodząc do pomieszczenia i zamykając za sobą drzwi.
Jego miałam na razie z głowy.
-Latać każdy może- zaczęła śpiewać Sally, a ja z trwogą zobaczyłam jak unosi się w powietrzu.
To był właśnie jeden z objawów colmozy (upicia się colą) w przypadku pingwinka. Przeniosłam wzrok na Al, która flirtowała z kablem od lampki.
-Hej, przystojniaczku- zamruczała.
I radź tu sobie z nimi, człowieku.
Znalazłam w jednej z szuflad cienki sznureczek, którym przywiązałam Sal do lampki, żeby nie odleciała, zaś węża położyłam obok jednej ze skarpet (używanych,oj), która stała się nowym obiektem westchnień zwierzątka. Kiedy uporałam się ze wszystkim i miałam właśnie usiąść, z łazienki wyszedł Emi (Panie święty, to że zaczynam tak o nim mówić, to nie znaczy, że jestem chora psychicznie?).Problemy powróciły...
Chłopak usiadł na łóżku (m o i m łóżku). Ja nadal stałam obok krzesła. Zapanowała między nami niezręczna cisza, którą przerywały tylko pomrukiwania i flirty Al oraz okrzyki radości pingwinka.
- Mam ochotę cię zabić, wiesz?- Odezwał się.
-Nie ujawniałabym tak szybko swoich planów. Poza tym, uwierz mi, że moje pragnienie zabicia ciebie jest większe.- Odpowiedziałam.
Zamilkliśmy na chwilę.
- Skoro już masz być moim wspólnikiem- burknęłam- to przydałoby się coś poćwiczyć. Nie chcę przegrać przez to, że mój towarzysz fajtłapa- ja znam takie słowo?- zaczął się mazgaić.- Podeszłam do drzwi, dając nastolatkowi wyraźny znak, że ma wstać i iść za mną.
- Nigdzie się stąd nie ruszam.- Rozłożył się na moim łóżku i zamknął oczy.
Poczułam, jak krew, czy raczej lód zaczyna we mnie wrzeć. Zacisnęłam dłonie w pięści, jednocześnie starając się uspokoić. Dziesięć, dziewięć... Wiedziałam, że jedna myśl...
- Złaź z tego- wydukałam przez zaciśnięte zęby. Sześć, pięć...
- Nie- Emil uśmiechnął się łobuziarsko.
Dwa.. Jeden...
- Ty mały mizerny kotlecie wstawaj z tego natychmiast, nie rozumiesz, że jesteś u Śmierci, nie rozumiesz, że w każdej chwili możesz zginąć? Jesteś głupi, żałosny, brzydki, śmierdzący i bezczelny!- Wybuchłam i natychmiast wyrzuciłam z siebie potok słów.
Więzień tylko uśmiechnął się szerzej.
- A ty jesteś czerwona jak keczup.- Stwierdził.
Wokół mnie zaczął padać śnieg (ze złości oczywiście).
- A teraz to tylko zamknąć cię w szklanej kuli i...- zaśmiał się.
Moje ręce rozpoczęły swój nerwowy tik, czyli pstrykanie palcami.
- Ze mną nie wygrasz- mruknął, podkładając ręce pod głowę, aby jaśnie panowi było wygodniej.
- Argh!- rozkładając ręce na boki wrzasnęłam, zapewne na całe Salidie, bo siła mojego głosu zła nie była. Do sali wbiegli uzbrojeni żołnierze, a zauważywszy cały pokój pokryty śniegiem i lodem, wyszli cicho, ze zrozumieniem sytuacji.
- Jesteś małym, bezczelnym kurduplem- z wściekłością ruszyłam do Emila.- Zachowujesz się gorzej niż rozwydrzony bachor. Nosisz przy sobie lakiery do paznokci i szminkę, nie wspomnę o kotletach.
- Tego błędu z kotletem już nie powtórzę- mruknął.
- Cisza!- Wydarłam się na niego.- Mogę cię zabić choćby w tej chwili, bez użycia jakiejkolwiek broni. Ale nie zrobię tego, bo chcę wygrać ten durny konkurs! Rozumiesz? Zależy mi na byciu Śmiercią! Zależy!- Ostatnie słowo ponownie wykrzyczałam.
- Zależy ci na zabijaniu ludzi? Na odbieraniu im marzeń? Miłości? Przyjaźni? Życia?
- Tak. Zależy mi.- Odpowiedziałam, powoli się uspokajając. Śnieg w pomieszczeniu zaczynał się topić.
- A teraz- zwróciłam się do chłopaka- jeśli ci życie miłe- wypowiedziałam głosem ociekającym sarkazmem- pójdziesz ze mną na salę treningową.- Podeszłam do drzwi.
- Wystarczyłoby poprosić- wstał z łóżka i ruszył do sali zaraz przede mną.
______________
Tak mnie zmotywowaliście komentarzami, że wena przybyła wraz z kotletami!
(Rymło się! Ociekam weną! XD)
Za długość dziękujcie joim przyjaciółkom, które (ZNOWU) spamiły w komentarzach.
I to by było na tyle.
Ahh, jak się podoba nowy (nowszy) wygląd? Zdjęcie mnie olśniło i mam je teraz na tapecie, bo je kooocham ♥
Kiedy okazuje się, że Króliczek już nie może mieć więcej blogów, oto jest, kolejny blog.
Ale tym razem lifestyle, uszanowanko. KLIK
Jakie długie te ogłoszenia :o
Kończę, bo Was zanudzę.
I niech moc kotletów będzie z Wami! ♥
- Mam ochotę cię zabić, wiesz?- Odezwał się.
-Nie ujawniałabym tak szybko swoich planów. Poza tym, uwierz mi, że moje pragnienie zabicia ciebie jest większe.- Odpowiedziałam.
Zamilkliśmy na chwilę.
- Skoro już masz być moim wspólnikiem- burknęłam- to przydałoby się coś poćwiczyć. Nie chcę przegrać przez to, że mój towarzysz fajtłapa- ja znam takie słowo?- zaczął się mazgaić.- Podeszłam do drzwi, dając nastolatkowi wyraźny znak, że ma wstać i iść za mną.
- Nigdzie się stąd nie ruszam.- Rozłożył się na moim łóżku i zamknął oczy.
Poczułam, jak krew, czy raczej lód zaczyna we mnie wrzeć. Zacisnęłam dłonie w pięści, jednocześnie starając się uspokoić. Dziesięć, dziewięć... Wiedziałam, że jedna myśl...
- Złaź z tego- wydukałam przez zaciśnięte zęby. Sześć, pięć...
- Nie- Emil uśmiechnął się łobuziarsko.
Dwa.. Jeden...
- Ty mały mizerny kotlecie wstawaj z tego natychmiast, nie rozumiesz, że jesteś u Śmierci, nie rozumiesz, że w każdej chwili możesz zginąć? Jesteś głupi, żałosny, brzydki, śmierdzący i bezczelny!- Wybuchłam i natychmiast wyrzuciłam z siebie potok słów.
Więzień tylko uśmiechnął się szerzej.
- A ty jesteś czerwona jak keczup.- Stwierdził.
Wokół mnie zaczął padać śnieg (ze złości oczywiście).
- A teraz to tylko zamknąć cię w szklanej kuli i...- zaśmiał się.
Moje ręce rozpoczęły swój nerwowy tik, czyli pstrykanie palcami.
- Ze mną nie wygrasz- mruknął, podkładając ręce pod głowę, aby jaśnie panowi było wygodniej.
- Argh!- rozkładając ręce na boki wrzasnęłam, zapewne na całe Salidie, bo siła mojego głosu zła nie była. Do sali wbiegli uzbrojeni żołnierze, a zauważywszy cały pokój pokryty śniegiem i lodem, wyszli cicho, ze zrozumieniem sytuacji.
- Jesteś małym, bezczelnym kurduplem- z wściekłością ruszyłam do Emila.- Zachowujesz się gorzej niż rozwydrzony bachor. Nosisz przy sobie lakiery do paznokci i szminkę, nie wspomnę o kotletach.
- Tego błędu z kotletem już nie powtórzę- mruknął.
- Cisza!- Wydarłam się na niego.- Mogę cię zabić choćby w tej chwili, bez użycia jakiejkolwiek broni. Ale nie zrobię tego, bo chcę wygrać ten durny konkurs! Rozumiesz? Zależy mi na byciu Śmiercią! Zależy!- Ostatnie słowo ponownie wykrzyczałam.
- Zależy ci na zabijaniu ludzi? Na odbieraniu im marzeń? Miłości? Przyjaźni? Życia?
- Tak. Zależy mi.- Odpowiedziałam, powoli się uspokajając. Śnieg w pomieszczeniu zaczynał się topić.
- A teraz- zwróciłam się do chłopaka- jeśli ci życie miłe- wypowiedziałam głosem ociekającym sarkazmem- pójdziesz ze mną na salę treningową.- Podeszłam do drzwi.
- Wystarczyłoby poprosić- wstał z łóżka i ruszył do sali zaraz przede mną.
______________
Tak mnie zmotywowaliście komentarzami, że wena przybyła wraz z kotletami!
(Rymło się! Ociekam weną! XD)
Za długość dziękujcie joim przyjaciółkom, które (ZNOWU) spamiły w komentarzach.
I to by było na tyle.
Ahh, jak się podoba nowy (nowszy) wygląd? Zdjęcie mnie olśniło i mam je teraz na tapecie, bo je kooocham ♥
Kiedy okazuje się, że Króliczek już nie może mieć więcej blogów, oto jest, kolejny blog.
Ale tym razem lifestyle, uszanowanko. KLIK
Jakie długie te ogłoszenia :o
Kończę, bo Was zanudzę.
I niech moc kotletów będzie z Wami! ♥
Świetne już nie mogę się doczekać kolejnej części. Latający pingwin mega. Już nie mogę doczekać się treningu może będzie rzucać w niego kotletami. niech moc kotleta będzie również z Tobą ;-)
OdpowiedzUsuń"-Latać każdy może- zaczęła śpiewać Sally, a ja z trwogą zobaczyłam jak unosi się w powietrzu.
OdpowiedzUsuńPrzeniosłam wzrok na Al, która flirtowała z kablem od lampki.
-Hej, przystojniaczku- zamruczała". No tym mnie rozwaliłaś! Gniję do tej poty i przestać nie mogę!
Do rozdziału, był super. Najlepszy moment: krzycząca Lucy. Rozbraja! Widzę że zrobi wszystko by wygrać.
Co do wyglądu, też mi się podoba. To tyle.
Pozdrawiam i czekam na kolejny ^^
Elfik Elen
(http://in-the-circle-of-secrets.blogspot.com/)
(http://kingdomofspells.blogspot.com/)
Rany ale mnie rozwaliłaś rozdziałem XD siedziałam i się chichrałam :D
OdpowiedzUsuńGenialna robota, cudeńko! <3
"Przeniosłam wzrok na Al, która flirtowała z kablem od lampki.
-Hej, przystojniaczku- zamruczała." KOCHAM
" Mam ochotę cię zabić, wiesz?- Odezwał się.
-Nie ujawniałabym tak szybko swoich planów. Poza tym, uwierz mi, że moje pragnienie zabicia ciebie jest większe.- Odpowiedziałam." JESZCZE BARDZIEJ KOCHAM <3
Jesteś zajebista, genialne opowiadanie hahah <3
Ps. śliczny szablon! *w*
Pozdrawiam ;*
~ no-rules-in-my-world.blogspot.com
"Śmierdzisz", "Dziękuję, ty również" LOL XD. Nie ma to jak szczerość.
OdpowiedzUsuńColmoza. Też chcę przeżyć colmozę buahahah XD. Ally i jej:"Cześć przystojniaczku" do lampy rządzi! I to emilowe: "Mam ochotę cię zabić". To takie... piękne! Też bym chciała, żeby ktoś siadł na moim łóżku i tak mi powiedział XD. Wiesz? Ja się nie dziwię, że Luc się tak denerwuje.Ja bym zadźgała tępym nożem tego Emila, albo lepiej... zrobiła z niego kotleta mielonego! Pfff! Rozdział świetny, nie ma co, a nagłówek bardzo mi się podoba, choć tło do niego nie pasuje! Naff pozdrawia C:
Kurczę, ja tylko czekam aż utrzesz nos Emilowi... :x
OdpowiedzUsuńMwahahaha, już niedługo... ^___^
UsuńZarąbisty bolg !
OdpowiedzUsuńWeny, weny, weny !
Świetny! Oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńStyl pisania powala :3
Zapraszam do siebie :
http://monsters-night.blogspot.com/
http://my-world-is-your-name.blogspot.com/
http://law-of-death.blogspot.com/
Awww, świetnie piszesz. Życzę dużo weny i chęci do pisania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Upadły Anioł
fajnie tu. ;3
OdpowiedzUsuńfajne opowiadanie. Super piszesz. ;3
Zapraszam
discidone-art.blogspot.com
Zaczęłam czytać. Opowiadanie jak na razie fajnie się zapowiada (jestem e drugim rozdziale). Wpadnę i napiszę jeszcze jeden komentarz jak już przeczytam wszystko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Colmoza...
OdpowiedzUsuńMówiłam Ci już, że jesteś GENIALNA??