Otóż, z okazji Wielkanocy, święta Króliczka (i innych postaci drugoplanowych :P) mam dla Was dużo specjałów.
Na początku jeszcze chcę podziękować Abigail (tak, znowu) za wysłuchiwanie moich problemów w blogosferze i odpowiadanie na pytania zadane ot tak XD
Więc, przygotujcie się! :D
Z grubej rury. Królik!
Moje piękne, poświęcone już jajeczko. Przerobione na króliczka, a jak.
Robienie zdjęcia jajku; takie epickie c':
* żadne jajko nie ucierpiało podczas robienia tegoż zdjęcia
* żadne jajko nie ucierpiało podczas robienia tegoż zdjęcia
Co to za święto bez szampana bezalkoholowego? :)
Stare, ale jare- zdjęcie Króliczka.
Uczcijmy to!
+ mistrz drugiego planu; kochana Beacia <3
Zdjęć koniec, ale...
Obejrzyj koniecznie!
*zawiera przekleństwa + resor- taka sprężynka*
Sally po imprezie!
*bezczelna i kochaniutka panda!*
Nigdy nie mów pandzie "nie"
A teraz prawdziwa niespodzianka:
ROZDZIAŁ SPECJALNY!
*wow*
*nie przestraszcie się proszę :D*
Stare, ale jare- zdjęcie Króliczka.
Uczcijmy to!
+ mistrz drugiego planu; kochana Beacia <3
Zdjęć koniec, ale...
Obejrzyj koniecznie!
*zawiera przekleństwa + resor- taka sprężynka*
Sally po imprezie!
*bezczelna i kochaniutka panda!*
Nigdy nie mów pandzie "nie"
A teraz prawdziwa niespodzianka:
ROZDZIAŁ SPECJALNY!
*wow*
*nie przestraszcie się proszę :D*
Potknęłam się na jednym ze schodów, schodząc w dół. Na szczęście Emil mnie złapał. Spojrzałam w jego iskrzące się z radości oczy i uśmiech na twarzy.
Wielka dziura, którą nasz przewodnik nazywał "Przejściem", była wielką, zapuszczoną i stęchłą norą.
Nigdy więcej.
Siedziałam właśnie z Sally i Emilem w pokoju. Ni stąd, ni zowąd, do środka wpadł śnieżnobiały królik w czarne łaty, w okularach i muszce na szyi.
- Króliczek, pytań nie zadawajcie.- Przywitał się i zaciągnął tutaj. Po co, gdzie, jak- tego mieliśmy się dopiero dowiedzieć.
Aktualnie zwierzę czekało już na dole, tupiąc nerwowo tylną łapą. Wpatrywał się w nas tymi swoimi czarnymi jak węgiel oczami i muszę przyznać: było to straszne. Jakby cię zżerał od środka.
- Możemy łaskawie wiedzieć, gdzie nas prowadzisz?- zapytał zirytowany chłopak.
- Na Wielkanoc- odparło stworzenie. Tupanie ustało.
- Wielkanoc i zapędzasz nas w coś...- Wskazał ręką na pomieszczenie.- ... takiego?
- Wielkanoc to taka impreza. U Lucyfera. Powinniście gościa znać, hm?- Przechylił głowę.- Są tam wszystkie słynne osobowości.
- Dlaczego nie dostaliśmy zaproszeń? Albo nie poinformowano nas dzień przed imprezą?- spytałam, przemierzając kolejny stopień.
- W tym cały urok.- Królik ruszył powoli dalej, a my zeskoczyliśmy z ostatniego schodka. Morderczą przeprawę przez Przejście mieliśmy za sobą.
- Daleko jeszcze?- wyjąkałam.
- Tak właściwie, to już jesteśmy.- Zwierzak otworzył z kopniaka ogromne drzwi, znajdujące się na końcu korytarza.
Moim oczom ukazała się wielka, biała aleja. Po obydwóch jej stronach ustawione były grupki osób wszelkiego rodzaju. Najbliżej mnie znajdowała się...
- Laura! Laura Collins!- piszczałam z zachwytu.- Nathiel!- Podbiegłam do wspomnianych bohaterów i ciepło je przytuliłam.
- Góściu, przystojniaczek z ciebie!- Zachwycał się urodą Natha Emi. Jakby nie było, to byli nawet podobni- Lubisz kotlety?- To brzmiało jak podryw na kotleta: "Hej mała, może spalimy razem kotleta?".
- Siema- mruknął chłopak, przybijając pionę skaczącemu królikowi (a może czwórkę? Króliki mają chyba cztery palce).
- Witajcie!- przywitała nas ciepło dziewczyna. Jej towarzysz siedział naburmuszony, ale wnioskuję, że z natury nie jest za bardzo towarzyski.
- Tak jakby ukradłam mu nóż.- Wyjaśniła nastolatka, szturchając go.- Nathiel, może byś się przywitał, hm?
I wszystko jasne. Atmosfera zrobiła się luźniejsza, gdy znajomy zobaczył mnie. Nie wiem, jak to miała na niego wpłynąć, ale wyraźnie się rozweselił, nie wspominając o jego gadaninie.
- A to co?- zapytał Emil, wskazując na coś za naszymi przyjaciółmi. Moje oczy zdążyły ująć, jak z bagażnika wyskakuje jakaś dziewczyna i wskakuje na piedestał obok. Jest ubrana jednolicie, wyciąga zza pleców domestos i unosi go do góry.
Dopiero kiedy przyjrzałam się dłużej, dostrzegłam, że to imitacja Statui Wolności. Albo raczej Statui Domestosa.
- Hmmm. Poznajcie Naff- odpowiedziała dumnie Laura.- Nasza menedżerka, mentorka i tak dalej.
Dziewczyna puściła tylko do nas oczko i uśmiechnęła się, po czym wróciła do poprzedniej pozycji.
- Idziemy dalej, nie mamy całego dnia!- ponaglał Króliczek i sam pokicał już do następnego stanowiska.
- Tutaj mamy sporą gromadkę.- Zauważył Emi, spoglądając na nastolatków zgromadzonych wokół siedzącej na tronie dziewczynie o spiczastych uszach.
- Elen. Elfik Elen.- Wstała i podała nam rękę. Wyglądała niczym królowa w długiej do kostek, białej sukni.
- T a Elfik Elen?- zachwycił się chłopak.
- Albo też Elfik JoWita, jak wolisz.- Uśmiechnęła się.
- Hej, ten gość jest do mnie podobny! Czuję się jak w raju!- Piszczał Emil, przytulając się do oniemiałego Lucasa.
- Mogę...- Spojrzał prosząco na królową.
- Nie!- Zaprzeczyła.*
Oderwałam przyjaciela od nowego sobowtóra i zaciągnęłam dalej, żegnając się z Elfikiem.
Na dużym, okrągłym podeście siedziały dwie osoby, otoczone wokół ludźmi w wieku od dwunastu do osiemnastu lat. Jedni trzymali łuk, inni noże, a jeszcze inni; broń palną.
Jednym z królującym był chłopak, księżniczką była dziewczyna, płacząca cicho.
- Finn i Kelsey- oznajmił Króliczek i przystanął na chwilę, aby przegryźć marchewkę.
- Dlaczego ona płacze?- szepnęłam cicho do zająca, gdy Emil poszedł zobaczyć, czy Finnick nie jest do niego przypadkiem podobny.
- Straciła matkę w ostatnim rozdziale- wyjaśniło zwierzę bez większych emocji.
Przez chwilę pocieszałam Kelsey, przytulając ją, następnie pogadałam chwilę z Finnem o najnowszym trójzębach. Naszym następnym przystankiem było stanowisko z szachami. Siedział przy nim Hasto, grający ze swoją własną śmiercią.
- Nie nudzi mu się?- zdziwił się Emi.
- Gra toczy się o jego życie. Chyba jednak mu się nie nudzi.
- Szach mat- wyszeptał chłopak, a po chwili zniknął.
- No, teraz może mówić, że wygrał życie.- Stwierdził mój towarzysz. Aleja kończyła się nieubłagnie, niestety.
Do moich uszu dobiegł dźwięk dziwnych okrzyków, najprawdopodobniej bojowych; wypowiadane były z wielką siłą.
- Ty mopsie! Pudlu! W maśle orzechowym!
- Spite!- Uśmiechnęliśmy się obydwaj pod nosem i podbiegliśmy do walczących. Cyklop trzymał Daisy, ale na jego twarzy nie było ani grama strachu czy złości. Była radość.
Nico siedział na ziemi, przyglądając się wszystkiemu. Kiedy nas zobaczył, wstał i przywitał się.
- Może spróbujecie?- zaproponował, ale nie zdążył powiedzieć niczego więcej, bo Emil już go ściskał.
- Mogłem wziąć aparat! Jesteśmy jak bliźniacy!- Szczebiotał głośno. Znów musiałam go odlepiać od niewinnego chłopaka. Spite posłała mi znaczący uśmiech i pomachała na pożegnanie, jednocześnie unikając ciosu potwora.
Naszym ostatnim już chyba przystankiem było miejsce spotkania z Abigail i jej przyjaciółką.
- Abby!- rzuciłam się jej w ramiona.- Neleh!- To samo zrobiłam drugiej dziewczynie.
- Testamenty spisane?- zapytała z uśmiechem.
Popatrzyłam na nią jak na kosmitkę.
- To będzie największa biba roku!- Ucieszyła się druga.
- A to kto?- zapytał Emi, wskazując na związanego i zakneblowanego gościa obok.
- Dorren.- Odpowiedział nasz przewodnik.
- Króliczek tak jakby odrobinę się na niego wkurzył- mruknęła Abigail.
- Bił Abby i takie tam.- Dodała Neleh.
- Draniowi jeszcze pokażę! Jak śmiał!- Oburzyło się zwierzę.
- Chyba powinniśmy iść dalej...- odrzekłam, próbując uniknąć sprzeczki. Podziałało.
Pod koniec spotkaliśmy jeszcze n a s z y c h fanów (o dziwo) i innych celebrytów.**
Wujek już czekał, smutny i przygnębiony. Siedział na wielkiej sofie, z głową opartą o poduszkę.
- Coś się stało?- zapytałam z troską w głosie. Królik wskoczył na kanapę i rozłożył się na niej, jakby był w domu.
- Świąt nie będzie!- zaszlochał.- Wielkanoc odwołana!
- Dlaczego?
- Mamy tylko jednego królika, baranów i kur nie ma, jajka ugotował stażysta i wszystko na nic!- Rozłożył bezradnie ręce.
- I co teraz?- Zastanawiał się Emil.
- Mam pomysł!- odezwałam się.- Ty.- wskazałam na jakiegoś blondyna, przechadzającego się właśnie obok.- Przebierz się za kurczaka. Wiesz, skrzydła, dziób, te sprawy.
Wujek patrzył na moje ambitne plany.
- Barana już mamy.- Wskazałam na Emi'ego.- Obklej się wełną, powieś dzwonek na szyi i już.
Przez dłuższy czas wydawałam podobne polecenia wszystkim sławnym osobom, zdziwiona swoją kreatywnością.
- Wszystko gotowe!- oznajmiłam na koniec.- Ustawiamy się do zdjęcia, a potem robimy imprezę!
Samowyzwalacz był już nastawiony, wszyscy ustawieni. Odwiedziła nas wtedy Sally.
- Co wy robicie?- spytała, przekrzywiając głowę.
- Urządzamy Wielkanoc!- oznajmiliśmy chórem.
Pingwin przez chwilę się zastanawiał, po czym odrzekł:
- Ale Wielkanoc jest jutro.
Lampka błyskowa aparatu błysnęła, uchwycając nasze rozwścieczone twarze i śmiejącą się Sal.
*w opowieści Elfika Lucas potrafi zadawać ból bez bliższego kontaktu
** przepraszam bardzo, wszystkich nie mogłam ująć :c
Wielka dziura, którą nasz przewodnik nazywał "Przejściem", była wielką, zapuszczoną i stęchłą norą.
Nigdy więcej.
Siedziałam właśnie z Sally i Emilem w pokoju. Ni stąd, ni zowąd, do środka wpadł śnieżnobiały królik w czarne łaty, w okularach i muszce na szyi.
- Króliczek, pytań nie zadawajcie.- Przywitał się i zaciągnął tutaj. Po co, gdzie, jak- tego mieliśmy się dopiero dowiedzieć.
Aktualnie zwierzę czekało już na dole, tupiąc nerwowo tylną łapą. Wpatrywał się w nas tymi swoimi czarnymi jak węgiel oczami i muszę przyznać: było to straszne. Jakby cię zżerał od środka.
- Możemy łaskawie wiedzieć, gdzie nas prowadzisz?- zapytał zirytowany chłopak.
- Na Wielkanoc- odparło stworzenie. Tupanie ustało.
- Wielkanoc i zapędzasz nas w coś...- Wskazał ręką na pomieszczenie.- ... takiego?
- Wielkanoc to taka impreza. U Lucyfera. Powinniście gościa znać, hm?- Przechylił głowę.- Są tam wszystkie słynne osobowości.
- Dlaczego nie dostaliśmy zaproszeń? Albo nie poinformowano nas dzień przed imprezą?- spytałam, przemierzając kolejny stopień.
- W tym cały urok.- Królik ruszył powoli dalej, a my zeskoczyliśmy z ostatniego schodka. Morderczą przeprawę przez Przejście mieliśmy za sobą.
- Daleko jeszcze?- wyjąkałam.
- Tak właściwie, to już jesteśmy.- Zwierzak otworzył z kopniaka ogromne drzwi, znajdujące się na końcu korytarza.
Moim oczom ukazała się wielka, biała aleja. Po obydwóch jej stronach ustawione były grupki osób wszelkiego rodzaju. Najbliżej mnie znajdowała się...
- Laura! Laura Collins!- piszczałam z zachwytu.- Nathiel!- Podbiegłam do wspomnianych bohaterów i ciepło je przytuliłam.
- Góściu, przystojniaczek z ciebie!- Zachwycał się urodą Natha Emi. Jakby nie było, to byli nawet podobni- Lubisz kotlety?- To brzmiało jak podryw na kotleta: "Hej mała, może spalimy razem kotleta?".
- Siema- mruknął chłopak, przybijając pionę skaczącemu królikowi (a może czwórkę? Króliki mają chyba cztery palce).
- Witajcie!- przywitała nas ciepło dziewczyna. Jej towarzysz siedział naburmuszony, ale wnioskuję, że z natury nie jest za bardzo towarzyski.
- Tak jakby ukradłam mu nóż.- Wyjaśniła nastolatka, szturchając go.- Nathiel, może byś się przywitał, hm?
I wszystko jasne. Atmosfera zrobiła się luźniejsza, gdy znajomy zobaczył mnie. Nie wiem, jak to miała na niego wpłynąć, ale wyraźnie się rozweselił, nie wspominając o jego gadaninie.
- A to co?- zapytał Emil, wskazując na coś za naszymi przyjaciółmi. Moje oczy zdążyły ująć, jak z bagażnika wyskakuje jakaś dziewczyna i wskakuje na piedestał obok. Jest ubrana jednolicie, wyciąga zza pleców domestos i unosi go do góry.
Dopiero kiedy przyjrzałam się dłużej, dostrzegłam, że to imitacja Statui Wolności. Albo raczej Statui Domestosa.
- Hmmm. Poznajcie Naff- odpowiedziała dumnie Laura.- Nasza menedżerka, mentorka i tak dalej.
Dziewczyna puściła tylko do nas oczko i uśmiechnęła się, po czym wróciła do poprzedniej pozycji.
- Idziemy dalej, nie mamy całego dnia!- ponaglał Króliczek i sam pokicał już do następnego stanowiska.
- Tutaj mamy sporą gromadkę.- Zauważył Emi, spoglądając na nastolatków zgromadzonych wokół siedzącej na tronie dziewczynie o spiczastych uszach.
- Elen. Elfik Elen.- Wstała i podała nam rękę. Wyglądała niczym królowa w długiej do kostek, białej sukni.
- T a Elfik Elen?- zachwycił się chłopak.
- Albo też Elfik JoWita, jak wolisz.- Uśmiechnęła się.
- Hej, ten gość jest do mnie podobny! Czuję się jak w raju!- Piszczał Emil, przytulając się do oniemiałego Lucasa.
- Mogę...- Spojrzał prosząco na królową.
- Nie!- Zaprzeczyła.*
Oderwałam przyjaciela od nowego sobowtóra i zaciągnęłam dalej, żegnając się z Elfikiem.
Na dużym, okrągłym podeście siedziały dwie osoby, otoczone wokół ludźmi w wieku od dwunastu do osiemnastu lat. Jedni trzymali łuk, inni noże, a jeszcze inni; broń palną.
Jednym z królującym był chłopak, księżniczką była dziewczyna, płacząca cicho.
- Finn i Kelsey- oznajmił Króliczek i przystanął na chwilę, aby przegryźć marchewkę.
- Dlaczego ona płacze?- szepnęłam cicho do zająca, gdy Emil poszedł zobaczyć, czy Finnick nie jest do niego przypadkiem podobny.
- Straciła matkę w ostatnim rozdziale- wyjaśniło zwierzę bez większych emocji.
Przez chwilę pocieszałam Kelsey, przytulając ją, następnie pogadałam chwilę z Finnem o najnowszym trójzębach. Naszym następnym przystankiem było stanowisko z szachami. Siedział przy nim Hasto, grający ze swoją własną śmiercią.
- Nie nudzi mu się?- zdziwił się Emi.
- Gra toczy się o jego życie. Chyba jednak mu się nie nudzi.
- Szach mat- wyszeptał chłopak, a po chwili zniknął.
- No, teraz może mówić, że wygrał życie.- Stwierdził mój towarzysz. Aleja kończyła się nieubłagnie, niestety.
Do moich uszu dobiegł dźwięk dziwnych okrzyków, najprawdopodobniej bojowych; wypowiadane były z wielką siłą.
- Ty mopsie! Pudlu! W maśle orzechowym!
- Spite!- Uśmiechnęliśmy się obydwaj pod nosem i podbiegliśmy do walczących. Cyklop trzymał Daisy, ale na jego twarzy nie było ani grama strachu czy złości. Była radość.
Nico siedział na ziemi, przyglądając się wszystkiemu. Kiedy nas zobaczył, wstał i przywitał się.
- Może spróbujecie?- zaproponował, ale nie zdążył powiedzieć niczego więcej, bo Emil już go ściskał.
- Mogłem wziąć aparat! Jesteśmy jak bliźniacy!- Szczebiotał głośno. Znów musiałam go odlepiać od niewinnego chłopaka. Spite posłała mi znaczący uśmiech i pomachała na pożegnanie, jednocześnie unikając ciosu potwora.
Naszym ostatnim już chyba przystankiem było miejsce spotkania z Abigail i jej przyjaciółką.
- Abby!- rzuciłam się jej w ramiona.- Neleh!- To samo zrobiłam drugiej dziewczynie.
- Testamenty spisane?- zapytała z uśmiechem.
Popatrzyłam na nią jak na kosmitkę.
- To będzie największa biba roku!- Ucieszyła się druga.
- A to kto?- zapytał Emi, wskazując na związanego i zakneblowanego gościa obok.
- Dorren.- Odpowiedział nasz przewodnik.
- Króliczek tak jakby odrobinę się na niego wkurzył- mruknęła Abigail.
- Bił Abby i takie tam.- Dodała Neleh.
- Draniowi jeszcze pokażę! Jak śmiał!- Oburzyło się zwierzę.
- Chyba powinniśmy iść dalej...- odrzekłam, próbując uniknąć sprzeczki. Podziałało.
Pod koniec spotkaliśmy jeszcze n a s z y c h fanów (o dziwo) i innych celebrytów.**
Wujek już czekał, smutny i przygnębiony. Siedział na wielkiej sofie, z głową opartą o poduszkę.
- Coś się stało?- zapytałam z troską w głosie. Królik wskoczył na kanapę i rozłożył się na niej, jakby był w domu.
- Świąt nie będzie!- zaszlochał.- Wielkanoc odwołana!
- Dlaczego?
- Mamy tylko jednego królika, baranów i kur nie ma, jajka ugotował stażysta i wszystko na nic!- Rozłożył bezradnie ręce.
- I co teraz?- Zastanawiał się Emil.
- Mam pomysł!- odezwałam się.- Ty.- wskazałam na jakiegoś blondyna, przechadzającego się właśnie obok.- Przebierz się za kurczaka. Wiesz, skrzydła, dziób, te sprawy.
Wujek patrzył na moje ambitne plany.
- Barana już mamy.- Wskazałam na Emi'ego.- Obklej się wełną, powieś dzwonek na szyi i już.
Przez dłuższy czas wydawałam podobne polecenia wszystkim sławnym osobom, zdziwiona swoją kreatywnością.
- Wszystko gotowe!- oznajmiłam na koniec.- Ustawiamy się do zdjęcia, a potem robimy imprezę!
Samowyzwalacz był już nastawiony, wszyscy ustawieni. Odwiedziła nas wtedy Sally.
- Co wy robicie?- spytała, przekrzywiając głowę.
- Urządzamy Wielkanoc!- oznajmiliśmy chórem.
Pingwin przez chwilę się zastanawiał, po czym odrzekł:
- Ale Wielkanoc jest jutro.
Lampka błyskowa aparatu błysnęła, uchwycając nasze rozwścieczone twarze i śmiejącą się Sal.
*w opowieści Elfika Lucas potrafi zadawać ból bez bliższego kontaktu
** przepraszam bardzo, wszystkich nie mogłam ująć :c
__________
Krótko, ale za to jak! Mam nadzieję, że;
- każdy wspomniany jest zadowolony
- każdy skumał zakończenie XD
Więc, tak oficjalnie;
Wesołych świąt, mokrego Dyngusa itp. Nie będę kopiować wierszy z internetu czy coś, u mnie w prezencie macie roz. specjalny!
Tak bardzo optymistyczna wizja Wielkanocy dla Was :*
Zapraszam też na drugiego bloga (nie bijcie!)
Ahoj!
Jutro dużo roboty ;3
**rozdział nie miał na celu nikogo obrażać- powstał jedynie w celach rozrywkowych**
musiałam dodać, żeby nikt się nie czepiał :)
Hahahahaha i ta końcówka :D Poprawiłaś mi humor i dziękuję Ci za to :3 Pozdrawiam!!!
OdpowiedzUsuńŚliczna pisanka <3 Wspaniały rozdziaał, naprawdę!! :)
OdpowiedzUsuńhttp://dawidkwiatkowski-opowiadanie.blogspot.com/2014/04/14-rozdzia-planujac-przyszosc.html
O ja pitole, Ty to masz pomysły! :D
OdpowiedzUsuńNie musisz mi dziękować kilkaset razy. Wystarczy, że przeczytam kiedyś "Dedykacja dla Abigail za..." I będę w niebie. ^^
Rozdział specjalny cudowny! Szkoda, że znam tylko moje postaci, Twoje oraz Naff. Reszta jest dla mnie jak biologia - tajemnicza. Może kiedyś je zapoznam? Kto wie...
Króliczku w kotlety ubrany! Pragnę ci życzyć smacznego jajka, przyjemnej atmosfery w domu oraz tak lanego dyngusa, byś musiała się wielokrotnie przebierać!
Życzę weny, Kotleciku kochany. :*
Cześć! Jacie! Ale super!!! :D
OdpowiedzUsuńMnóstwo pomysłów genialnych Ci się nazbierało widzę... :D (tak... Logika tego zdania... :D)
I dodałaś mnie! ^^ <3 No kocham Cię po prostu :D
Cóż... Wesołych Świąt Ci życzę!!!! I dużo weny! ;P
Haha, ja królowa? Nie no, super! Poczułam się tak... fajnie i uczestniczyłam w imprezie u Lucka. Nie no, cudownie :* Nawet nie wiedziałam że jestem takom celebrytkom huehehehe :D
OdpowiedzUsuńAle już Emil mógł pościskać Lucasa, nic by się nie stało... no może tylko trochę był by obolały ale co tam ;p
Tobie także wesołych i radosnych świąt.
Pozdrawiam,
Królowa Elfik Elen :***
PS. Świetne zakończenie z Sally.
Nominuję Cię do Liebster Blog Award :)
OdpowiedzUsuńWięcej tu: http://oko-w-oko-z-przeznaczeniem.blogspot.com/
To było zajebiste XD! Na początku nie wiedziałam o co chodzi, ale potem... O, impreza u Lucka! Yeah! Potem czytam i mi serce stanęło XD. Wtf, Laura, Nathiel, czo łoni tam XD?! "Hej mała, może spalimy razem kotleta?" podryw idealny!
OdpowiedzUsuńO, kurna, nie mogę, czekaj... XDD BUAHAHAHA! Co ja tam robię?! Hahah XD. Wyskoczyłam z bagażnika w raz z domestosem! No, idealnie! Dziękuję za takie umieszczenie w opowiadaniu hahah XD. Czekaj, ja jak puszczam oczko, to puszczam dwa i mam minę, jakbym zjadła domestos z jogurtem XDD, puszczanie jednego to dla mnie czarna magia. Ooo, jest nawet Elfik! Jeeeej XDDD! I Abigail! Jeeej! (i na tym moja znajomość opowiadań się kończy niestety XD).
Tak się ubawiłam, że nie mogę. Najlepsza końcówka, że Wielkanoc jutro >D! Jesteś bossem roku! Chodź no tu, przytulę cię razem z moimi bohaterami XD! *hugU* Wesołych świąąąąąt!
http://pamietniki-em.blogspot.com/ Nowy rozdział, zapraszam, liczę na kom :P
OdpowiedzUsuńhttp://cammmmmmeleon.blogspot.com/
http://you-see-yourself.blogspot.com/