czwartek, 17 kwietnia 2014

▪25

          Zamknęłam babci drzwi przed nosem i usiadłam na łóżku. Tak, zachowałam się okropnie. Tak, to moja babcia. I szczerze? Zwisało mi to. Teraz nie obchodziło mnie już nic.
   Słyszałam, jak staruszka wzdycha.
   - Przyjdź za godzinę do sali. Goście chcieli uczcić twoje urodziny.
   "I tak ich to nie obchodzi. Niech idą do chałpy!", chciałam odpowiedzieć, ale ugryzłam się w język. Nie odezwę się już do nikogo.
   Ciężkie kroki oddaliły się coraz bardziej, a ja zatopiłam twarz w dłoniach.
   Świetnie. Emil żył (w pewny sensie, ale żył). Wiedziałam, gdzie jest. Gdzie tkwił problem? Nie wiedziałam, co tam będzie robił. Miałam nadzieję, że Lucek go nie wykończy.
   Wzięłam szybki prysznic, rozczesałam włosy i splotłam je w warkocz. Ubrałam jedną z sukienek (tą żółtą) kupionych przez Emila, wdychając jeszcze wyczuwalny zapach chłopaka.
   Byłam już gotowa, a pół godziny jeszcze do wykorzystania. Wzięłam Emilkę na kolana i zaczęłam ją głaskać, myśląc o moim towarzyszu.
   Babcia powiedziała, że się przeprowadza, nie że już się przeprowadził. Może uda mi się go jeszcze spotkać?
   Kładę kotka delikatnie na łóżku. Im szybciej wyjdę, tym więcej czasu z nim spędzę!
   Wybiegam wręcz z jego pokoju i udaję się do sali, gdzie powinien być chłopak. Tam przecież był wczoraj.
   Niestety zastaję rozradowanych gości, którzy natychmiast atakują mnie z głupiutkimi życzeniami urodzinowymi.
   Dużo szczęścia (taa, jasne), zdrowia i dobrze przeżytego życia (jakbym już nie umarła) i oczywiście spełnienia marzeń (które właśnie umarły).
   Oczywiście prezenty też typowe (nie żebym się skarżyła): co najmniej dwanaście noży różnego rodzaju, łuk, skafandry i bluzy z kapturem, pistolety i inne bzdety.
   Jedynie ciocia Gertruda dała mi piękną, czarną sukienkę z koronkowymi plecami.
   - Wiem, że jesteś w żałobie- szepnęła.- Ale on byłby z ciebie dumny.- Ucałowała mnie w policzek. Skinęłam głową w podziękowaniu, a ona odeszła ze łzami wzruszenia w oczach. Tylko ona mnie rozumiała, w spółce z Lucyferem.
   Po długich, długich męczarniach i jedzeniu przesłodzonego tortu, nareszcie wyswobodziłam się z objęć urodzinowego szaleństwa, które w sumie już minęło. Nie chciałam myśleć o tym dniu.
   Odnalazłam wujka przy wejściu na salę. Stał tak oparty o ścianę, z oczami utkwionymi w martwym punkcie na ścianie. Często tak miał. To były jego tak zwane przebłyski; wizje świata, rządów i takie tam szatańskie sprawy.
   - Wujku...- zaczynam. I cały mój plan milczenia szlag trafił!- Gdzie on...
   Spojrzał na mnie smutnymi oczami.
   - Tylko tyle mogłem dla niego zrobić- szepnął.- Chcieli go dać do Czyśćca. A stamtąd byś go już nie ocaliła, ani nawet nie odwiedzała.
   - Rozumiem cię. Jestem ci za to wdzięczna.- Znów się w niego wtuliłam. - Ale...
   - Chyba przenieśli go do jednego z pokojów dla żołnierzy. Wiesz, jak tam trafić?- spytał.
   - Dzięki!- Rzuciłam, dałam mu całusa w policzek i pobiegłam czym prędzej do sektoru armii.
   Nareszcie. Spotkam się z nim.
   Na usta przywołałam uśmiech, błąkający się tu od dawna.
   Chyba go kocham!

                                               ***

          Syknąłem z bólu, gdy strażnik przekłuł moje ramię strzykawką. Wymruczał coś cicho pod nosem, po czym klepnął mnie krzepiąco po ramieniu i wyszedł. Usłyszałem jeszcze tylko głos zamykanych drzwi.
   Nie miałem zielonego pojęcia, co tu się stało.
   Usiadłem na łóżku i oparty o ścianę, ze spojrzeniem utkwionym w sufit, myślałem o ostatnich dwudziestu czterech godzinach.
   Co pamiętam?
   Lucy. Ja i Lucy, w mieście Zielonych, jesteśmy na zakupach. Potem wracamy. Szukamy wind, ale nie ma ich. Potem Mary. Uciekła. Następnie Zabójcy. Walka z Billem. I nóż pędzący w moją stronę.
   Ostatnie wspomnienia to pochylająca się nade mną Lucy, niewyobrażalny ból w klatce piersiowej, prośby dziewczyny. I... Moje wyznanie.
   Ten moment pamiętałem doskonale. Po tym wszystkim film się urywa, a rozpoczyna tutaj.
   Zastanawiałem się, czy to wyznanie... Było szczere. Chyba miałem wtedy gorączkę i nie wiem, co mówiłem: prawdę czy kłamstwa.
   Ale tak.
   To chyba prawda.
   Uświadomiłem sobie, że to co czuję do Lucy trwa już dłużej. Że zrozumiałem to dopiero wtedy, krok przed śmiercią.
   Okej. Ale w takim razie gdzie jest Lucy?
   Gwałtownie opuściłem głowę i przez okno wychodzące na korytarz widzę ją.
   Była piękna. Nadzwyczaj piękna.
   Jej oczy błyszczały tak jak nigdy, a iskierki w nich były iskrami radości. Jej usta wyginały się w niepewnym uśmiechu, który wyglądał na jej twarzy tak niesamowicie... I sukienka. Sukienka, którą dostała ode mnie.
   Zlazłem z łóżka i podbiegłem do szyby, ciesząc się jak głupi. Obróciła się do jednego ze strażników i zapytała o coś. Ten stanowczo pokręcił głową i pokazał jej jakiś świstek, który przeczytała uważnie. Skierowała wzrok najpierw na mnie, potem na mężczyznę i zaczęła się po nim drzeć. I chociaż szyby były dźwiękoszczelne, słyszałem szmery rozmowy.
   Była taka piękna, kiedy się złościła.
   Strażnik oddalił się, rzucając coś jeszcze przez ramię, a ona odwróciła się i ze smutkiem przyłożyła dłoń do szyby, która od jej zimna zaczęła pokrywać się szronem.
   Odwzajemniłem gest. Słowa nie były nam potrzebne.
   Zawsze uważałem romantyczne filmy czy nawet powieści za jeden, wielki chłam. Zmieniłem zdanie, kiedy się zakochałem. I muszę powiedzieć, że to wspaniałe uczucie.
   Po długim czasie sterczenia przy tej szybie, oderwałem się od niej, by wziąć ze stolika obok łóżka kartkę i ołówek. Nakreśliłem na niej parę słów i wystawiłem do szyby. Dziewczyna najpierw popatrzyła na mnie jak na kretyna (kochanego kretyna...), po czym uniosła do góry brwi ze zdziwienia.
   Czytała te trzy słowa dłużej niż myślałem, więc spojrzałem na nią z wyrzutami, na co ona wzruszyła tylko ramionami. Pokazała na mnie palcem, udała, że pisze, po czym złożyła ręce w skrzydełka i pochylała głowę niczym kura oraz wskazała na jeden ze swoich paznokci.
   Że niby bazgrzę jak kura pazurem?
   Udałem obrażonego i narysowałem na kartce smutną buźkę. "Ja cierpię", dopisałem, tym razem staranniej.
   Lucy uśmiechnęła się pod nosem i wypowiedziała coś, co ja uznałem jako: "To masz problem".
   Może wróćmy do smętnej telepatii przez szkło?- napisałem.
   Nastolatka skinęła głową i znów pochylilyśmy się nad szybą i rozmyślaliśmy. Musiało to wyglądać komicznie.
   Ale jeśli mamy być kretynami, zrobimy to r a z e m .
         Dziewczyna nagle uniosła głowę, puknęła w dzielące nas okno i wyprostowała się. Po chwili do korytarza wkroczył jej wuj, a ja usiadłem na łóżku i przyglądałem się ich rozmowie.
   Rozmawiali ze sobą swobodnie, choć temat był trudny, co mogłem zauważyć po minach. Raz ktoś marszczył nos, innym razem ktoś pocierał skronie ze zmęczenia.
   Ostatecznie mężczyzna kiwnął głową, a Lucy napisała na szybie lodem płynącym ze swojego palca: "Jutro?".
   Pokiwałem radośnie głową i pomachałem do niej na pożegnanie, a ona w podskokach opuściła sektor.
   Lucyfer otwarł drzwi (mimo tego, że były zamknięte, ale nie to dziwiło mnie najbardziej). Nie zamykał ich. Zostawił otwarte na oścież.
   - Hmmm, hej.- Zacząłem rozmowę.
   - Siema.- Wystawił rękę do piątki, ja do "żółwika", co spowodowało tak zwanego "plaskuna".
   Obydwoje zachichotaliśmy pod nosem.
   - Emi...- Wyciągnąłem rękę.
   - Tak, wiem.- Przerwał mi i usiadł na krześle naprzeciwko, opierając łokcie na kolanach.- Lucy mi o tobie mówiła.- Uśmiechnął się.
   - Yyy...- Zatkało mnie.
   - Pewnie wiesz, po co tu przyszedłem.- Spojrzał na mnie. Jego oczy były niesamowicie czarne, a w środku gdzieś widziałem coś w stylu czerwonych błyskawic, które atakowały nas w mieście.
   - Tak, tak. Lucy jest twoją krewną i jeśli coś jej się stanie, wyślesz mnie do Piekła, gdzie będę się smażył i tym podobne.- Wyrecytowałem.
   Na jego twarzy pojawił się kpiący uśmiech.
   - Tą sprawę podzielę na dwie części.
   - Okej.- Zgodziłem się.
   - Po części chodzi o Lucy, tak.- Przyznał.- Pamiętasz, co się stało po akcji w mieście?
   - Ostatnie co pamiętam, to krzycząca Luc.
   - Ona często krzyczy- zaśmiał się. Fakt faktem.- Doprecyzuj.
   - Mówiła, żebym nie zamykał oczu.
   - A potem...?
   - A potem ciemność. Obudziłem się tutaj.
   - Więc reszty nie pamiętasz- mruknął, jakby do siebie.- Dobra chłopie, musimy zacząć od podstaw.
   - Na długo odleciałem?- Uśmiechnąłem się lekko.
   - Nie wiem, co żeś wdychał, ale tak.
   - To niech pan mówi- westchnąłem, opierając się o ścianę. Coś czułem, że to będzie długa historia.
   - Jestem Lucyfer. Nie widzę w nim żadnego "pan". Mam dopiero... miliardy lat i więcej, tak stary nie jestem!- Zaśmiał się głośno.
   - Okej, Lucku- poprawiłem się.
   - Wracając, zacznę gadać, bo do jutra się nie wyrobimy. Kiedy ty odleciałeś, a zrobiłeś to, bo...
   - Bill wbił mi nóż w serce.
   - Najprawdopodobniej zatruty nóż. Wtedy Lucy zabiła gostka...
   - Zabiła Billy'ego?- Otworzyłem szeroko oczy.
   - Tak. Potem przeniosła cię do Salidie, gdzie zaczęła wydawać rozkazy, jakby od tego zależało jej życie. Musiałem przy tobie zostać i wiesz, co ci powiem? Słodko wyglądasz, kiedy śpisz.- Uśmiechnął się pobłażliwie.- Lekarz przybył niedługo po twoim dotarciu. Babulinka- to słowo wypowiedział z pogardą. Być może po prostu kobiety nie lubił, albo się z nią pokłócił.- odprowadziła ją do swojego biura i podała tabletki nasenne ode mnie. Podkradła mi je. Dziewczyna nie wytrzymała i obudziła się dwie godziny przed wyznaczonym czasem. Weszła do sali, kiedy my właśnie mieliśmy cię sprzątnąć. Martwego ciebie.
   - Jestem duchem?- zapytałem.
   - I tak, i nie. Nawet ja tego nie do końca czaję. Lucy zobaczyła, że nie oddychasz, a jej babcia zaczęła jej truć jaki to ty nie byłeś. Coś czuję, że pozwolenia na małżeństwo szybko nie dostaniesz od niej- szepnął i zaśmiał się ciepło. Uśmiechnąłem się lekko. Nie zamierzałem się z dziewczyną żenić (przynajmniej na razie), ale żart był udany.- Ona bohatersko się na nią wydarła. Jestem z niej taki dumny.- Otarł niewidzialną łzę z kącika oczu.- A potem staruszka wyszła, bo jej kazałem. Luc rzuciła się do ciebie i zaczęła płakać...
   Zakrztusiłem się własną śliną.
   - Lucy... Płakała?- Wykaszlałem.
   - Tak.- Odpowiedział smutno.- A uwierz mi, że nie robiła tego od bardzo, bardzo dawna. Stąd wiem, że jesteś dla niej ważny. I dlatego ocaliłem twoją duszę na rozprawie sądowej...
   - Rozprawie...- Powtórzyłem.
   - I dlatego jesteś tu, a nie w Czyśćcu!- Zakończył.
   - To czemu mnie nie wypuścicie?- To robiło się podejrzane...
   Lucyfer westchnął głęboko i spojrzał na mnie ze współczuciem.
   - Nie chciałem ci tego mówić. Miała to zrobić Lucy. Ale zagroziła mi kotletami, więc sam rozumiesz. W końcu się ich boisz.
   Dziewczyna musiała mu co nieco o mnie opowiedzieć. Ale co to takiego, że nie chciała mi tego oświadczyć? Powrót morderczego ryżu?
   - Witaj w Piekle, bracie.- Oznajmił.
   Potrząsnąłem głową. Co?
   - W najbliższym czasie zostaniesz przeniesiony do Piekła, gdzie zostaniesz już najprawdopodobniej na zawsze.
   - Czemu?- Wydarłem się.- Bo jestem rudy?
   - Nie jesteś! Chyba...- Odpowiedział spokojnie Lucek.- Mogłeś wybrać albo w miarę spokojne życie w Piekle ze mną, albo odrabianie kar w Czyśccu.
   - Chyba jednak wolę to drugie!
   - Reklamacji i zwrotów nie przyjmujemy.- Pokręcił głową.- W Czyśćcu Lucy by cię nie odwiedziła już nigdy.
   Zamilkłem. O tym mi gościu nie wspomniał.
   - Zrobiłem to, bo obiecałem, że jej pomogę. Kiedy już wypłakała się w moje ramię po twojej śmierci, kazała zanieść się do twojego pokoju. Dałem jej wtedy kota, a wiesz, jak ona go nazwała?
   - Schabowy?- Zgadywałem.
   - Emilka. Ona nie chciała o tobie zapomnieć i nie mogła. Wiesz o tym, że jej serce...?
   - Ty też o tym wiesz?- Zdziwiłem się.
   - Rentgen w oczach.- Zachichotał, po czym przemówił już na poważnie.- Mówiła mi. Byłem jej osobistym pamiętnikiem, ale rzadko ją odwiedzałem.
   - Mi też o tym mówiła- wyszeptałem.
   - Myślę, że jej serce stopniało. Jeśli jest zdolna, aby cię pokochać...
   - Rozumiem.- Pokiwałem głową.- Czemu strażnik mi coś wstrzykiwał do żył?
   - Wstrzykiwał?- Zdziwił się Lucyfer.
   Czyżby coś było nie tak...?
   - O mój Panie, co to mogło być?- Złapałem się za serce i skuliłem z przerażenia. Czy moje serce właśnie mnie nie ukłuło? Mroczki przed oczami...
   - Na świętą Gertrudę...- zaklął Lucek.
   - Zaklinasz na świętych?- Wyjąkałem.
   - Wiesz, Piekło i Niebo się ze sobą dogadują.- Wzruszył ramionami.- To mogło być powietrze.
   - Powietrze może zabić?
   - Jeśli znajdzie się w żyłach, tak.
   - To chyba wracam do umarlaków...- szepnąłem.
   Lucyfer zaczął śmiać się jak opętany, spadając z krzesła i tarzając po podłodze.
   - Ja tu umieram!- Wrzasnąłem rozdzierająco.
   - Ty...nie... umierasz-wysapał w przerwach między atakami śmiechu.- Żarto... wałem...!
   Nagle od razu poczułem się lepiej.
   - To nie było śmieszne.- Stwierdziłem.
   Ale Szatan nadal chichotał. Przesiedziałem pięć minut z głową opartą na łokciach, czekając, aż się mężczyzna uspokoi. Kiedy ta błogosławiona chwila nastała, Lucek wstał i usiadł ponownie.
   - Wiesz co, Emil? Lubię cię.
   W mojej głowie wyświetliła się informacja; "Achievement unlocked*: Dostać komplement od diabła".
   - Dzięki.- Uśmiechnąłem się.
   - Nie ciesz się zbytnio. Zrobisz coś Lucy, to będzie po tobie!- Powiedział to z chichotem, ale brzmiał dziwnie poważnie.
   - To ty powiedziałeś Luc, że tu jestem?
   Skinął powoli głową.
   - Dlaczego nie pozwoliłeś jej wejść?
   - Nie chcę, żeby miała z tobą bliski kontakt po wstrzyknięciu Pandemonium do twoich żył. To taka substancja, która przygotowuje cię na wakacje w Piekle. Lepiej się opalisz i tym podobne- wyjaśnił spokojnym głosem.
   - A czy jutro będzie mogła... Chciałem z nią porozmawiać.
   - Nie jestem tak ślepy, żeby nie zauważyć, o co ci chodzi. Na pewno nie będziecie cały czas rozmawiać.- W jego oczach dostrzegłem iskierki rozbawienia.- Dlatego pozwalam ci na to.- Puścił do mnie oczko.
   - Musimy intensywnie ćwiczyć przed...
   - Tak, tak, rozumiem.- Przerwał mi.
   Zamilkłem. Do mojej głowy zawitała pewna myśl i nie wiedziałem, czy ją wykorzystać.
   - Jesteś tym Lucyferem, który zbuntował się przeciwko Bogu?- Palnąłem.
   Mężczyzna spojrzał na mnie krzywo i wykrzywił usta w grymasie.
   - Nie. Jestem jego wnukiem.- Odparł smutno.
   - Od razu urodziłeś się jako...
   - Tak.
   Już widzę te komentarze; "Jaki słodziutki diabełek, ojej!"
   Nagle poczułem, że z Luckiem się bardzo zbliżyliśmy. Jesteśmy nawet podobni.
   - Chciałbym mieć takiego wuja jak ty. Mój wysłał mnie do Zabójców.
   Po co ja mu to powiedziałem?
   - Jesteś Zabójcą, hm?- mruknął, drapiąc się po głowie.
   No to śmierć za trzy... dwa... jeden...
   - Byłem.- Poprawiłem go.
   - Jak tam jest?- Zainteresował się.- Mają tam dużo kotletów?
   - Do końca nie znam prawdy, bo traktowano mnie jako tanią propagandę: "Kiosk jest Zabójcą, zostań nim i ty!". A co do kotletów; tak, było ich tam mnóstwo.- Na samą myśl o nich przeszły mnie ciarki.
   - Dużo was tam jest?
   - Ciągle przybywa.
   - Zostawiłeś tam kogoś?- Spojrzał na mnie.- Matkę, ojca, dziewczynę?
   - Siostrę.- Odwróciłem wzrok.- Młodszą siostrę.
   - Jak miała na imię?- Zapytał Lucek po dłuższej chwili.
   - Mary.- Powstrzymywałem się od wejścia w stan melancholii.
   - Nie starałeś się jej uratować?- Drążył temat.
   - Jak tam Mike? Dobrze mu się wiedzie?- Nie wytrzymałem i zmieniłem temat.
   - Mike?- Brwi Szatana uniosły się do góry.
   - Gościu od kanapek z keczupem. Mój kuzyn?
   - Ach, ten kretyn, co podkrada keczup! Mogę to określić tak: żyje.- Uśmiechnął się.
   - A czy... mogę cię o coś spytać?
   - Lucy jest za młoda na małżeństwo! Chociaż nie. To ty jesteś na nie za młody!- Zarechotał.
   - Nie, nie o to...
   - Ja także się z nikim nie wiążę!- Dodał.
   - Lucy miała kiedyś chłopaka. Trzeci żywot.
   - Palant od "nie opuszczę cię aż do śmierci"?
   - Tak. Co dokładnie między nimi było?
   - Masz już pierwszy syndrom zakochania; obczajanie byłych. Na szczęście nie masz ich dużo.- Zachichotał.- Więc, kiedyś Luc po tych wszystkich zdradach przyjaciół i rodziny, postanowiła uciec z domu w trzecim żywocie. Przypadkowo spotkała młodego motocyklistę, który odwiózł ją w bezpieczne miejsce. Potem było poznawanie się, pierwsze pocałunki, bla bla, takie żygam tęczą. Pewnego razu, w rocznicę ich związku czy jakoś tak, udali się na plażę, a on...
   - Tak, resztę znam. Lucy naprawdę wszystko ci mówiła?
   Pokiwał głową.
   - Dlaczego mówisz to mi?
   - Jesteś sympatyczny gościu. I rozbawiasz mnie. Taki głupiutki, że aż śmieszny!- Uśmiechnął się kpiąco. Nie wiedziałem, czy uznać to za komplement, zdanie neutralne, czy raczej obelgę.
   - Yyy... Dzięki?
   Lucyfer wstał i zachichotał.
   - Wiesz co, prześpij się. Pandemonium wchłonie się do końca i będziesz mógł jutro spotkać się z Lucy. Ale pamiętaj, że Szatan jest wszędzie.- Roześmiał się i wyszedł, zamykając drzwi, a echo jego śmiechu odbijało się od ścian jeszcze długo...
                                                 ***
          - Na pewno nic ci nie jest?- Zapytała mnie siedząca ma łóżku Sally, kiedy siedziałam na fotelu u Emi'ego z podkulonymi nogami przyciśniętymi do brody i uśmiechem na ustach.- Znowu naćpałaś się calgonu? Albo korektora!
   Spojrzałam na nią znad mojego notatnika z świeżo zaczętym szkicem chłopaka.
   - To się nazywa miłość, Sal- odpowiedziałam.
   - A co to jest?- Włożyła do dzioba kolejnego żelka.
   Czasem zwierzątko wydawało mi się jak małe, kapryśne dziecko.
   - To takie uczucie. Takie, jakie ty żywisz do żelków.- Wyjaśniłam, poprawiając kontury brwi nastolatka. Zaczęłam od twarzy, a konkretnie od oczu.
   - Ale ja bez żelków nie przeżyję!-Krzyknęła i wstała gwałtownie. O mało nie spadła z powodu swojego oburzenia, ale odzyskała równowagę na czas.
   - Właśnie- szepnęłam.
   - Ty go nienawidziłaś, Lucy! Nienawidziłaś!
   Co jej, do jasnej, nie pasuje?
   - Tak, tak było.
   - Więc...?
   - Sally, nigdy nie wiadomo, w kim się zakochasz, ani kiedy ta miłość przyjdzie- westchnęłam.
   - Nie mam nic przeciwko temu, ale...- Zrobiła przerwę na zjedzenie żelka.-... Eryk już raz cię zranił.
   Odgarnęłam kosmyk włosów za ucho.
   - Emil jest inny. Sama widziałaś.
   Nie wiadomo kiedy pingwinek znalazł się na moim ramieniu.
   - Tak, widziałam to. Ale martwię się o ciebie Luc.
   Takiej reakcji się nie spodziewałam.
   - Wiesz, dlaczego tak kocham żelki?- zapytała.- Bo nie mam do kochania nikogo innego, z wyjątkiem ich i ciebie.
   Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Wzięłam stworzonko do ręki i pocałowałam w policzek (o ile pingwiny je mają). Słyszałam, jak Sal cicho szlocha.
   - Jesteś najlepszym pingwinkiem świata- wymamrotałam przez łzy.
   - Wiem o tym- wyjąkał ptaszek.
   - Koniec tego dobrego!- Odsunęłam ją od twarzy i posadziłam z powrotem na ramieniu.- Jeszcze się doszczętnie rozkleimy i co!
   Pociągnęłam głośno nosem i wróciłam do rysowania.
   - Ty go chyba naprawdę kochasz-szepnęła mi Sally.
   - Chyba tak.  
   Teraz przeszłam do nosa; oczy zostawię na sam koniec, bo one będą najtrudniejsze.
   -Zapoznałaś się już z nowym lokatorem?- mruknęłam, wyciągając język do przodu dla większej równowagi.
   - Niemowa- prychnęło zwierzę.
   - Emilka wcale nie jest taka zła! Kici kici!- Przywołałam kotkę, która natychmiast wskoczyła mi na kolana i zaczęła mruczeć. Bardzo się polubiłyśmy, choć była u mnie od niedawna.
   - Ma jakieś funkcje specjalne?- spytał pingwin.
   Zastanowiłam się chwilę.
   - Bez problemu wdrapałaby się na szafkę, w której są żelki.- Uśmiechnęłam się pod nosem, wiedząc, że przekupiłam ją tym argumentem.
   - Emilko, stary brachu!- Poczułam, jak moje ramię w jednej sekundzie zrobiło się puste, za to kolana zyskały dodatkowe obciążenie.
   Zachichotałam cicho i zaczęłam nudzić pod nosem jedną z ulubiomych piosenek. Nigdy się tak nie zachowywałam, nawet przy Eryku. Widać było we mnie ekstremalną zmianę. Na dobre?
   Zaczynałam właśnie rysować kontur ust chłopaka, którym często się nie przyglądałam, ale dzięki mojej doskonałej pamięci udało mi się coś nabazgrać. Do pokoju wszedł wujek.
   - Hej- przywitał się i usiadł na łóżku.  
   - Cześć- mruknęłam, skupiona na szkicu.
   - Co robisz?- spytał, uśmiechając się. Miał dobry humor. Chyba rozmowa z Emilem nie poszła źle.
   - Rysuję.
   Wyciągnął rękę po notatnik.
   - Pokaż- poprosił, a ja bez wahania podałam mu zeszyt.
   Obejrzał rysunek okiem znawcy. Sam także czasem malował.
   - Ładny.- Stwierdził.
   - Model czy szkic?- Zachichotałam, a on razem ze mną.
   - Obydwa.
   Odłożyłam przedmiot i skupiłam się na rozmówcy.
   - I jak?- zapytałam nieśmiało, głaszcząc Emilkę, którą zagadywała cicho Sal. Muszę mieć je na oku.
   - Chłopak jest strasznie zabawny- stwierdził.
   Na moich ustach pojawił się lekki uśmiech.
   - Prawda?- szepnęłam.
   - Już wiem, co ty w nim widzisz. I powiem ci, że on chyba odwzajemnia twoje uczucia.- Wujek był radosny. Na wszystkich świętych, wujek był szczęśliwy!
   Moje serce fiknęło koziołka.
   - Warto było go ocalić?- spytałam.
   - Dla ciebie kochana zrobię wszystko.- Lucyfer wstał i uścisnął mnie jeszcze mocno.- Jeśli będziecie chcieli się żenić, chłopak wie, co ma robić.
   Oderwałam się od niego i popatrzyłam oczami wielkimi jak spodki. Cooo?
   - Dowiesz się w swoim czasie.
   Nadal zbita z tropu stałam na środku pokoju, patrząc jak Lucek podchodzi do drzwi.
   - Przed chwilą przyszedłeś...- zdołałam wyjąkać.
   - Niestety, muszę już iść- mruknął smutno.- Jutro spotkasz się z Emilem. Ja lecę, kochana.- Posłał mi całusa na pożeganie i wyszedł. Z uśmiechem na twarzy.
   Co się dzieje z tym światem, jeśli pingwin brata się z kotem, Szatan uśmiecha się, a Śmierć płacze i zakochuje się w ziemskim chłopaku?
  
*czyt. Ahjułment unlokyd; ang. Odblokowano osiągnięcie
_______
No, co jak co, ale to jest piękne! Napisałam c:

Mam nadzieję, że dłuższy niż inne, bo tak wyglądał :D

Oczywiście los tak bardzo mi sprzyjał (napisz idealną część do rozdziału przez godzinę, potem zorientuj się, że zniknęła i pisz od nowa ;-;).
Wracając; zabijecie mnie, ale będzie kolejne opowiadanie fantasy. Lucy i Emilki nie zaniedbam, ale zapraszam też na drugiego (od razu dam link, chociaż keszcze nie ma rozdziału xD)
Nowe opowiadanko
I chyba tyle. Dzięki Finnowi, Elfikowi i Karoli *chyba tak to się odmienia xD* za te konstruktywne pytania, jeśli na któreś jeszcze nie odpowiedziałam; nadrobię.
Pod spodem słynny plaskun, jakby ktoś nie wiedział ^^
Jeszcze się pochwalę, że po 4 godzinach spędzonych w mieście kupiłam oscypkowego baranka *___*
Ahoj ♡
Króliczek!

24 komentarze:

  1. Wybieram kotlet w twarz dla Emila :D

    OdpowiedzUsuń
  2. NADROBIŁAM!!!
    Jejujejujeju wybacz mi że tak długo nie komentowałam, ale miałam tyle spraw na głowie :ccc
    Trybutka-zawodowiec płacze :'((
    No ale powiem cie że rozdziały są coraz lepsze coraz ciekawsze i zawaliście się kończą!
    Tak! Kotlet w twarz Emila!!!
    I ten kotałke <33
    A ten Szatan to niezły jest, mogłabym sie z nim umówić! Hahahahhaha :D
    Nie zauważam wgl błędów, lepiej piszesz ^^
    Kurde no i musze czekać na ten kolejny rozdzial no :((
    Pozdrowki i weny! I więcej żelków :**
    P.s
    http://igrzyska-1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję nadrabiania :)
      Też ostatnio mam strasznie dużo spraw na głowie (wiesz, jak trudno znaleźć niebieski szablon na bloga o syrenach?), także rozumiem cię ^^
      A pisze coraz lepiej *wooow, ppdjarka* bo pisze coraz więcej (zresztą widzisz na fb xD).
      Kotek jest piękny *___* kc go. A wlasnie, musze wstawic zdjecie z kotałkiem przyjaciółki *takie tam nie związane z odpowiedzią*
      Bledow nie ma, bo sprawdzalam! O 23, ale jest! :>
      Pozdrwionka dla Cb również ♡

      Usuń
  3. Yay! Emil żyje... Emil żyje... Emil żyje... YEAH BEYBE!!! Tak, mam atak downa i zacieszu na maxa. Chociaż wiedziałam że on żyje bo sam mi to powiedział, w pewnym sensie, ale cichooooo.
    Plaskun, kojarzę... zawsze tak robię z moim bratem jak się na siebie wkurwiany a potem godzimy. Takie tam zdałnienie mózgów. To u nas rodzinne.
    Boże... kochana, ty mnie przerażasz. Piszesz coraz lepiej. Kuffa, mam konkurencję...
    Ale wracając, to bardzo fajnie że cały rozdział był taki... śmieszny ale też momentami wzruszający, np. rozmowa Sally i Lucy o miłości.
    Kocham Lucka, jest taki fajnyyy... ale Emila też lofciam, żeby nie było.
    Ahjułment unlokyd, kuffa gnije i przestać nie mogę. Nie ma to jak dostać komplement od diabła... TEŻ TAK CHCĘ!!! ;p
    No, to tyle.
    Pozdrawiam i Wesołych Świąt wszystkim życzę, a zwłaszcza tobie Króliczku :*
    Elfik Elen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co tam! Daj proszę paczkie żelków dla Sally ode mnie, taki tam prezencik na święta. :P (ludzie co mi się dzieje?! Aj hew noł ajdija!... taa mój inglisz powala na łopatki)

      Usuń
    2. Ataki downa na wiosne są częste c:
      Znowu motyw brata xD mogę się pochwalić, że też tak jakby mam brata, ale to dłuuuga historia *ale więzów krwi nie ma*
      Jestem straszna, mwahahah! Nie sądziłam, że będę koniurencją :p
      Pisze lepiej, bo pisze więcej. I nauczyciel od poslkiego dal plus 5! Buahahahhah!
      Tak. Rozmowa Sal i Lucy była specjalnie taka poważna niepoważna ;)
      Lucek jest świetny! No, co jak co, alemjego to bardzo wyraźnie widzę podczas pisania *nie to, że jestem w Piekle.jeszcze nie jestem xD*
      A na Wielkanoc jeszcze życzenia złożę, więc się nie martw.
      Pozdrowionka kochana, powodzenia na testach i pisz szybciutko akademię! ♡

      Usuń
  4. To jest jedna z najpiękniejszych rzeczy, które w życiu widziałam! x3
    A najpiękniejsze z tego wszystkiego jest to, że prawdopodobnie świat się kończy.
    Emilka słodka i waleczna <3 (Nie ta druga Emilka! Kotka Emilka)
    Załatw mi takiego wujka jak Lucek i taką kotkę jak Emilka. Moja kotka zwykle ode mnie ucieka ;__;
    I tak w ogóle to miałam rację.
    Weny i tam wszystkiego co potrzebujesz żeby napisać następną notkę xD

    PS. Pomocy! Nie mogę wymyślić tytułu na bloga ;__;
    Macie jakiś pomysły?
    tagi: anioły prawda tajemnica walka wolność

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, może pomogę.
      1. Anioły- walka o prawdę i wolność.
      2. Tajemnica wolności, znają ją tylko aniołowie.
      Nie, nie wiem co brałam, pewnie calgon od Lucy ale może w jakiś tam najmniejszy sposób pomogłam.

      Usuń
    2. Wywieszam w oknie ogrooomny baner "Solidarność dla piszarzy!"
      Moje propozycje;
      Ten trzeci (drugi, czwarty, możesz zmienić; co prawda nijak ma się do tagów, ale jest cudowny).
      Skrzydła prawdy/ wolności czy tego tam ccesz
      Wolna anielica
      Anielska walka
      Tajemniczy / Tajemnicza
      I ppmysły sięnchyba wyczerpały :c
      Napisz, jak już założysz; mogę pomóc, doradzić, skomentować ♥
      Ahhh, i dzięki za komentarz ^^

      Usuń
    3. Pokryte pyłem tajemnicy skrzydła anioła.
      Waleczna strona anielskiej duszy.
      Wolność wysnuta w skrzydłach anioła.
      Takie są moje propozycje. :)

      Usuń
  5. A właśnie, że jest błąd! Rzygam się pisze przez rz. I co? Szach, mat. :D
    A teraz weźmy się za treść. ;)
    Lucy mogła go zobaczyć. <3 Ojj, jak to wczoraj czytałam to byłam wniebowzięta. A te zabiegi pingwinka w stronę kota... Ona jest niemożliwa!
    Znam Lucyfera z całkiem innej strony (seria Błękitnokrwiści) i ten wizerunek mnie zszokował. On zachowuje się jak istny nastolatek, któremu wystarczy dać prezerwatywę, a będzie się cieszyć i robić z niej balonika, naprawdę. ;)
    No i Lucy zaczęła doceniać sukienki. I jej serce zaczyna topnieć. <3 Widać, że w jej krainie również wiosna. :)
    Pozdrawiam i życzę weny. Uważaj na strzykawki z powietrzem, one są niebezpieczne! ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym "rzygam" to ciekawa historia. Bo mieszkam w wiosce, której nazwa podobna jest do Rzygi *cudownie xD* i kiedyś wymyślamy fikcyjne dane na informeatyce, a koleżanka tak na cały głos: "a jak się pisze rzygi?".
      Szach mat. Król nie żyje :c
      Lucyfer jest tki, bo... chciałam fajnego bohatera dla was ^^
      Tak jakoś przyszło ;)
      Strzykawki z powietrzem to zuooo xD

      Usuń
  6. Fajnie, że Lucy mogła zobaczyć Emila ;o Dopiero dzisiaj zobaczyłem, że jest nowy rozdział ;_; I Sally taka kochana i śmieszna :o Chyba będę musiał zadać jej jakieś pytanie xD Najlepiej odpowiada ^^ Lucek jest też bardzo fajny xD Mu też chyba zadam jakieś pytanie *.* No, ale... Lucy topnieje serce?:C Taka smutna minka xD Oczywiście mój kom to żelek dla Sally xD A no i... jeszcze będę zadawał pytania bohaterom xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciocia Gertruda i wujek Lucek *sniff sniff* jak tu ich nie kochać.
    Gest Lucy pokazujący, że Emil pisze jak kura pazurem rządzi mwahah XD.
    W ogóle, to wujek Lucek wydaje się być taki... łagodny. Nie widać, że jest z piekła D: chcę piekielnego wujka Lucyfera!
    "Czemu? Bo jestem rudy?!" mwhahaha XD. Bajer.
    Szatan. Szatan is everywhere. Szatan twym Bogiem. Dłuższe życie każdej pralki to Szatan. Za dużo Szatanów, wali mi na mózg.
    Pingwin mnie wzruszył D: z oczu popłynęło mi milion kotletów.
    No, trochę ta miłość tak szybko trafiła do Lucy i tak... nagle, ale nie narzekam. Wielka miłość Lucy i Emila, nic, tylko czekać na małe Lucmilki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucek jest łagodny, dopóki się nie zezłości ^^
      W akcji go chyba zobaczycie xD
      Lucmliki. Mraww xD

      Usuń
  8. Hahaha, leżę i kwiczę :D
    Tekst z rudym - bajeczny.
    "Jak słodziutki diabełek, ojej" - hahah sikam!
    Cudowny rozdział i chyba jest troszkę dłuższy niż inne, co jest dobre, taaaak bardzo dobre >zaciera rąsie<
    Uuuu, zapomniałabym napisać coś o Sally :D
    "- Ma jakieś funkcje specjalne?- spytał pingwin."
    "- Emilko, stary brachu!-"
    Nie no, Sally bije wszystkich na głowę, to stworzonko jest od dziś mym mentorem :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejuuu to jest cudowne <3 uwielbiam to, że można się śmiać i wzruszać na raz ;D
    A Lucy taka zakochana...hmm chyba trzeba znaleść następnego ponurego bohatera ;o
    Super, że takie długie, jest co czytać ;3

    Oczywiście, że żelek dla Sally, bo była świetna <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Coś się dzieje z moimi internetami... Często mi nie pokazują nowych rozdziałów... :'(
    Cudniaste <3
    Rozmowa Emilka i Lucy przez szybę; niezapomniana! :D ;P
    Genialny rozdział! :D :) ;P
    Emilek taki słodki <3 <3
    I Sally i Emilka... :)
    A ten Lucek to super gość, chciałabym się z nim zapoznać ;)
    Pozdrawiam i weny życzę! Czekam na next!
    Spite

    OdpowiedzUsuń
  12. Jejuu, genialnie, zabawnie, słodko... BOSKO! Nie mogę się doczekać następnego :D Sally i Emilka są urocze :3
    _
    Zapraszam na new: http://ignis-vitae.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń

1 komentarz= 1 żelek dla Sally lub 1 kotlet w twarz Emila